Szukaj
To małe arcydzieło literatury skatologicznej liczy sobie dwieście pięćdziesiąt dziewięć lat. I nie trzeba chyba dodawać, że nic a nic się nie zestarzało, bo przecież anatomicznie niczym się od naszych antenatów nie różnimy.Będąc esejem filozoficznym, „Sztuka pierdzenia" usatysfakcjonuje przede wszystkim miłośników absurdu, odznacza się bowiem specyficznym poczuciem humoru.
Sztuka pierdzenia - Anna Kilian, Zyciewarszawy.pl, 10.2010
Całość, choć napisana językiem uczonych dysertacji, nie jest żadną naukową pozycją. To prędzej sięgający absurdów popis nieokrzesanej wyobraźni. Tak też traktują Hurtauta dzisiejsi czytelnicy, lokując "Sztukę pierdzenia" gdzieś w rejonach obscenicznych żartów doby surrealizmu.
Sztuka pierdzenia - Łukasz Badula, kulturaonline.pl, 10.2010
Wydana przez słowo obraz/terytoria książeczka posłuży raczej za cenny, zabawny bibelot niż nośnik wartościowych treści. Ale nic co ludzkie nie jest nam obce! Książkę postawmy po stronie tych, którzy próbują przywrócić nam nasze ciała: odrealnione, tabuizowane, obce. Julia Kristeva w eseju „O wstręcie” pisała o strefie abject. To tam nasza kultura spycha obrzeża i wydzieliny ciała. Ale Hurtaut pisząc esej nie miał żadnej misji publicznej. Poza jedną: sprawić trochę niewybrednej frajdy objedzonym państwu w salonie.
Sztuka pierdzenia - Agnieszka Wolny-Hamkalo, wolnyhamkalo.blog.polityka.pl, 10.2010
Większość prac Michała Bristigera była dotychczas rozproszona. „Transkrypcje" wydane tuż po 89. urodzinach autora są zatem zbiorem bezcennym, gromadzą bowiem znaczącą część skazanego, jak się wydawało, na zagubienie dorobku jednego z największych współczesnych muzykologów. (...) Mamy więc przed sobą książkę niezwykłą, książkę o człowieku w świecie, ale też o świecie pewnego człowieka. Czy to książka o muzyce? Zapewne, jeśli muzykę rozumieć będziemy nie tylko jako utwory muzyczne, nie tylko nawet jako sztukę ze wszystkich najbardziej abstrakcyjną, najlepiej chyba oddającą paradoks przemijalności ludzkiego istnienia i wieczności trwania dzieła - muzyka jest tu raczej muzycznością świata, myśli, muzycznym pragnieniem złapania sensu, dania odpowiedzi na pytanie.
Transkrypcje. Pisma i przekłady - Kamila Stępień-Kutera, Gazeta Wyborcza, 09/10.10.2010
W ustępach poradnikowych znajdziemy zarówno wywody na temat dobrych i złych skutków pierdzenia, jak i garść pożytecznych sugestii, których zastosowanie pozwoli nie tylko na harmonijne funkcjonowanie całego organizmu, ale wręcz umożliwi czerpanie zmysłowej i intelektualnej satysfakcji z nieskrępowanej emisji gazów. Bo, jak przekonuje Hurtaut, pierdzenie to rzecz, wbrew pozorom, niebagatelna. Która profit niesie i jednostkom i społecznościom.
Sztuka pierdzenia - Łukasz Najder, Ultramaryna.pl, 10.2010
Na wstępie trzeba podkreślić wielki nakład pracy jaki wykonał Krzysztof Rutkowski, który przetłumaczył dziełko Francuza. Bogactwo słownictwa okołoklozetowego musi wzbudzać zachwyt. Podobnie zresztą jak oprawa książki stylizowana na XVIII wiek. A czym właściwie jest „Sztuka pierdzenia”? Dziełko Hurtauta to zakrojona na szeroką skalę próba skatalogowania i sklasyfikowania wiatrów. Autor wykonuje tutaj iście scholastyczną pracę, a to odwołując się do klasyków jak Horacy czy Cyceron, a to korzystając z empirii i codziennych doświadczeń.
Sztuka pierdzenia - Łukasz Rogowski, Literatki.com, 10.2010
Baudelaire-poeta, zasadniczo już jako autor „książki potępionej", mierzy się etu ze swym losem środkami literatury. Odkrywa, że maska przerosła mu twarz. Że jest pełnokrwistym odmieńcem. Definiuje swą sytuację wyrzutka. Czuje na barkach brzemię winy zbiorowej. Przyjmuje ten ciężar i na przemian usiłuje powstrzymać, to desperacko przyspiesza staczanie się w demoniczność. Literatura niewiele zna tak tragicznych zmagań.
Pisma. Sztuczne raje - Jan Gondowicz, Nowe Książki, 10.2010
Jest to lektura tak zajmująca i z gracją napisana (w kunsztownym przekładzie Krzysztofa Rutkowskiego), że nadaje się na każdą porę dnia i nocy, niezaleźnie od porządku posiłków. Osobliwe, że złożona czcionką Chopin autorstwa jednego z najwybitniejszych grafików polskich, profesora Macieja Buszewicza... Powie ktoś: ot, krotochwila, bardziej dla serca niźli dla rozumu. Wszelako w naszym pełnym napięcia życiu pofolgować zbytkom nie jest naturze przeciwnie, a i dobroczynne działanie mieć może.
Sztuka pierdzenia - Filip Łobodziński, Newsweek Polska, 10.10.2010
Tam są świetnie uchwycone mechanizmy funkcjonowania wszelkich zbiorowości. Jak ludzie wchodzą w rolę katów? Jak z normalnych obywateli, przyjaciół, sąsiadów tworzą się oprawcy? Ten dramat może być świetnym materiałem dla socjologa.
Nasza klasa - Maciej Gdula, Gazeta Wyborcza, 04.10.2010
Jury nagrodziło dramat bardzo dobrze zrobiony i bardzo potrzebny. Nie tylko dla procesu uczenia się historii czy poznawania jej mechanizmów. To tekst o nas samych, o tym, co robimy z wiedzą o naszych skłonnościach i naszej naturze. Myślę, że sprawa Jedwabnego, jaką przed nami odsłonił Jan Gross, i cała wielka debata jedwabińska jednak nie zostały przez nas przepracowane. I przychodzi pisarz i robi to, co do niego należy.
Nasza klasa - Marek Zaleski, Gazeta Wyborcza, 04.10.2010
Podoba mi się wielka próba Tadeusza Słobodzianka, by dotrzeć do rzeczywistości konkretnych ludzi. Początku zasłoniętego nawet dla historyków. W uzasadnieniu jury pojawił się Tadeusz Kantor. To także wspaniały powrót dla niego. Tekst Słobodzianka na pewno należy do tej samej rodziny, jest kolejnym ogniwem tej pracy pamięci, którą Kantor rozpoczął.
Nasza klasa - Piotr Kłoczowski, Gazeta Wyborcza, 04.10.2010
Słobodzianek stawia pytania o źródła antysemityzmu i o prawo do moralnej oceny uczestników tamtych wydarzeń. Nie ma tu czarno - białych podziałów ani prostych ocen. Sztuka pokazuje całą złożoność XX-wiecznej historii wschodniej Polski, przez którą przetoczyły się dwa totalitaryzmy: sowiecki i nazistowski. Bohaterowie, uwikłani w historię, nie potrafią jej się przeciwstawić, co prowadzi do spirali zemsty i nienawiści.
Nasza klasa - Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza, 04.10.2010
Obraz postaci dramatu wypełnia się nagle poprzez zbrodnię i zostajemy od razu jej świadkami w najgłębszym znaczeniu. To, co było dotychczas przed nami zasłonięte, zostaje najgwałtowniej obnażone. W zbrodniczym wirze wydarzeń nagle poznajemy wszystkie tajemnice, zarówno ofiar, jak i oprawców: ich odczucia, myśli, doznania fizyczne od rozkoszy do śmierci. Nasza nagła bliskość z ofiarami i zbrodniarzami powoduje, że nie mamy wątpliwości, iż zbrodnia dotyka także nas.
Nasza klasa - Monika Postawa - Gwóźdź, Gazeta Wyborcza, 02/03.10.2010
Słobodzianek słucha umarłych i pomaga im do nas mówić. Wtedy rusza wehikuł sumień - stajemy twarzą w twarz z własną „Naszą klasą".
Nasza klasa - Roger Piaskowski, Gazeta Wyborcza, 02/03.10.2010
Dla mnie podjęcie w dramacie tematu tragedii w Jedwabnem jest ryzykiem takim samym, jak chodzenie na bardzo cienkim włosie nad przepaścią. Inscenizowanie dramatu o Jedwabnem to zbliżanie się do bardzo cienkiej granicy, którą ja osobiście bałbym się nie tylko przekroczyć, ale nawet dotknąć. Słobodzianek wyraźnie nawiązywał do twórczości Tadeusza Kantora, co widać nawet w tytule sztuki. Bardzo jestem ciekaw inscenizacji, bo dramat powinien sprawdzić się na scenie. Myślę, ze Nike dla dramatu to bardzo pozytywny sygnał, to jakby uznanie dramaturgii, nieco zapominanej przy przyznawaniu nagród literackich. Przewodnicząca jury Grażyna Borkowska, podkreślała, że nie jest to nagroda tylko za odważne podjęcie delikatnego tematu, ale ja myślę, że temat nagrodzonej sztuki jest tutaj bardzo ważny. Tadeusz Słobodzianek dotknął rzeczy niepokojących, nurtujących, tematu, którego nie można się łatwo pozbyć. Odwaga dotknięcia go to odwaga nie tylko artystyczna, ale także etyczna. Charakterystyczne, że odwagą tą wykazał się człowiek teatru, a nie klasyczny literat. Napisanie Naszej klasy pokazuje dużą śmiałość artystyczną autora, a nagrodzenie jej - sporą śmiałość jury.
Nasza klasa - Prezes polskiego PEN-clubu Adam Pomorski o nagrodzeniu Literacką NagrodąNike dramatu Nasza klasa, 03.10.2010
Doceniliśmy w książce Słobodzianka świetne przetworzenie danych, które autor wziął z książek historycznych i publicystycznych na temat Jedwabnego. Potraktował je w sposób niezwykle rzetelny a jednocześnie bardzo przemyślany. Bardzo ciekawie poprowadził losy wielu postaci, pokazał je w sposób daleki od jednoznaczności. Historia Jedwabnego zyskała w dramacie Słobodzianka nowy wymiar. To nie jest tylko rozpisanie na role teatralne gotowej opowieści historycznej. W niedługim dramacie Słobodzianek zdołał się odnieść do wielu znanych faktów, które w historii tragedii w Jedwabnem grały rolę: z czasów okupacji sowieckiej, niemieckiej, stosunków sąsiedzkich między mieszkańcami Jedwabnego wywodzącymi się z różnych narodowości. Znalezienie tak zręcznej, tak dramatycznej, tak skondensowanej formy świadczy o ogromnym talencie autora. Cudowne w Naszej klasie są też nawiązania do tradycji dramatycznej, do wszystkich właściwie najważniejszych polskich dramatów.
Nasza klasa - Przewodnicząca jury Nagrody Literackiej NIKE Grażyna Borkowska, 03.10.2010
Byłoby zuchwalstwem porywać się na recenzję ksiażki tak bogatej; zbyt mało miejsca, niedostatek kompetencji...
Transkrypcje. Pisma i przekłady - Lektor, Tygodnik Powszechny, 03.10.2010
„Back in the DDR” to piękna, melancholijna książka, która na szczęście nie jest wyłącznie nostalgicznym pomnikiem wystawionym dawnym czasom. To niezwykle wyważony opis, w którym tęsknota przełamana jest zgryźliwością, a refleksyjność łączy się z ironią.
Back in The DDR - Maciej Robert, Życie Warszawy, 14.10.2010
Soczewką, przez którą bohater patrzy na rzeczywistość komunistycznej Polski, są także przedmioty, gadżety-obiekty pożądania, których posiadanie jest symbolem statusu wśród rówieśników. Ale nie tylko. Okazuje się bowiem, że stanowią one rodzaj magicznego niemalże fetyszu, wprowadzającego młodzieńców w świat doświadczeń miłosnych i erotycznych. W czasach, kiedy wszyscy palili papierosy i chcieli być, jak Bruce Lee, rozbrzmiewający podczas prywatki dźwiękami Stonesów, czy The Beatles adapter Bambino (i odpowiednia dawka alkoholu) pełni rolę swatki i prowadzi w bezpieczne ramiona pierwszych dziewcząt.
Back in The DDR - Agnieszka Jeżyk, czytelnia.onet.pl, 09.2010
Od nich zaczęło się moje pisanie. Długo namawiał mnie do tego Paweł Huelle. Raz mi nawet publicznie przygadał, że się lenię i już nie ma sił, żeby mnie przekonywać. Pomyślałem sobie wtedy: nu pagadi!. Postanowiłem napisać kilka historii albo może impresji, gdzie przedmioty z dzieciństwa będą nosicielami mojej pamięci.
Back in The DDR - Rozmowa Tomasza Zbigniewa Zaperta z Andrzejem Kasperkiem, rp.pl, 03.09.2010